Majowe Święto 2010, czyli gdzie są moje spodnie.

Majowe święto jak zwykle było bardzo pracowite. Więc na początek 2 maja Oława msza i koncert. Zapraszamy na jutrznię gregoriańską i tradycyjne śpiewanie żurawiejek, pieśni powstańczych, legionowych etc. W tych dniach, kiedy świeża jeszcze pamięć wydarzeń Katyńskich zabrzmią one chyba trochę inaczej...

Ale to przecież święto podwójne, dlatego 3 maja kto żyw do Głogowa na odpust do parafii NMP Królowej Polski. Na rozgrzewkę wizyta w zaprzyjaźnionej parafii Miłosierdzia Bożego na osiedlu Piastów. Potem szybki przerzut sił i środków na drugi koniec Głogowa, na odpust. Przerzut tak szybki, sprawny, że niektórzy słuchacze jeszcze długo słuchali, kiedy nas nie było. A niektórzy chórzyści długo szukali... spodni ;). Ogólnie obyło się bez strat. A wspólne śpiewanie podczas Mszy z chórem Beati Cantores na długo pozostanie w pamięci. No i koncert. Pieśni Maryjne obowiązkowe, z przeglądem przez jakieś tysiąc lat, mniej więcej. I tu zabrzmiały nuty legionowe. A na bis... A na bis a raczej po koncercie wszyscyśmy zaśpiewali Mazurka Dąbrowskiego, czyli po ludzku mówiąc nasz Polski Hymn.